W dniach 26-30 czerwca 2017r, grupa kaźmierskich parafian pod przewodnictwem naszego księdza proboszcza Krzysztofa Musiała udała się na pielgrzymkę do Wilna, Trok i Kowna. Wyruszyliśmy wczesnym świtem, tuż przed wschodem słońca. Po odmówieniu porannego pacierza i wspólnym odśpiewaniu Godzinek część pielgrzymów pogrążyła się we śnie. Pierwszym punktem pielgrzymki był Kościół św. Antoniego w Sokółce, małym, powiatowym miasteczku, w którym w 2008 roku wydarzył się Cud Eucharystyczny. Konsekrowany komunikant, który podczas rozdawania Komunii upadł na stopnie ołtarza, zgodnie z procedurą, został umieszczony w naczyniu z wodą, aby mógł się rozpuścić. Po kilku dniach na Komunikancie pojawiła się wypukła, czerwona plamka przypominająca wyglądem skrzep krwi, mający postać jakby żywej cząstki ciała.

   Badania patomorfologiczne wykonane na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku wykazały, że jest to fragment ludzkiego mięśnia sercowego w chwili agonii. Obecnie cząstka Ciała Pańskiego wystawiona jest w monstrancji, w kaplicy,  gdzie po uczestniczeniu w Mszy św. mogliśmy zatrzymać się na chwilę adoracji. Należałoby się zastanowić, co wnosi do naszej wiary to Wydarzenie Eucharystyczne pokazane nam, ludziom żyjącym w XXI wieku, którym wydaje się, że wszystko już zostało dokładni zbadane przez „mędrca szkiełko i oko”? Kolejne prowincjonalne miasteczko na trasie to Suchowola – parafia naszego błogosławionego Rodaka, ks. Jerzego Popiełuszki. Tutaj przyjmował pierwsze sakramenty, tutaj narodziło się i rozwijało się Jego powołanie. Tutaj także, jak mogliśmy zobaczyć, znajduje się centrum Europy. I właśnie z tego centrum wyszło zawołanie błogosławionego księdza Jerzego: „Zło dobrem zwyciężaj!”
   Wieczorem docieramy do hotelu Green w Wilnie i tam zostajemy zakwaterowani – jedni na trzecim piętrze, inni bliżej nieba, czyli na dziewiątym. Windy działają bez zarzutu, jednak niektóre osoby prowadzące bardziej ruchliwy tryb życia wolą korzystać ze schodów.
   Kolejny dzień pielgrzymki. Po śniadaniu udajemy się do autobusu. „Na dzień dobry” ksiądz Proboszcz informuje nas o karach grożącym osobom spóźniającym się – odśpiewanie trzech pieśni religijnych i trzykrotne obiegnięcie autobusu. W obawie przed takimi sankcjami podczas całej pielgrzymki nie było żadnych spóźnialskich. W autobusie poznajemy panią Reginę, naszą przewodniczkę i po modlitwie ruszamy na Wilno. Pragniemy poznać atmosferę tego niezwykłego miasta, miasta królów i znanych postaci historycznych, kolebkę romantyzmu polskiego. Dla nas wierzących Wilno jest też, jak głosi hasło naszej pielgrzymki, miastem Miłosierdzia. Ruszamy więc Jego śladami. Pierwszy przystanek to dom zakonny Sióstr Jezusa Miłosiernego przy ulicy Rossa. To tutaj znajdowała się pracownia artysty malarza Eugeniusza Kazimirowskiego, który zgodnie ze wskazówkami siostry Faustyny namalował obraz „Jezu, ufam Tobie”.  W malowaniu obrazu czynnie uczestniczył ksiądz Sopoćko, fundator dzieła, który na prośbę malarza pozował ubrany w albę. W pokoju, gdzie był malowany obraz obecnie znajduje się kaplica sióstr. Siostra Faustyna przychodziła w to miejsce ze swojego domu zakonnego, który znajdował się na Antokolu. Zabudowania klasztoru stanowiło kilka małych, porozrzucanych po znajdującym się tu ogrodzie domków. To miejsce w Wilnie można nazwać ziemią objawień, gdyż w tym klasztorze Faustyna przeżywała swoje mistyczne doświadczenia, tu właśnie Pan Jezus podyktował Jej Koronkę do Miłosierdzia Bożego, tutaj zaczęła pisać swój Dzienniczek. Zabudowania klasztorne zostały zburzone w czasach sowieckich, do naszych czasów zachował się tylko jeden - ten, w którym mieszkała siostra Faustyna. Domek ten przetrwał, gdyż dyrektorka pobliskiego domu dziecka postanowiła w nim urządzić zaplecze gospodarcze dla swojej instytucji. W domku na Antokolu znajdują się relikwie św. Siostry Faustyny, przy których odmówiliśmy wspólnie Koronkę do Bożego Miłosierdzia oraz relikwie bł. Księdza Sopoćki.
   Również na Antokolu znajduje się „perła” wileńskiego baroku, jaką jest Kościół św. Piotra i Pawła ufundowany przez hetmana Michała Kazimierza Paca. Na bogaty wystrój wnętrza świątyni składają się  przebogate dekoracje stiukowe oraz 2000 rzeźb. Najpiękniejszą z nich jest postać Chrystusa Zmartwychwstałego, który wydaje się, że idzie do nas.
Wracamy na trasę Miłosierdzia i udajemy się do najważniejszego dla każdego Polaka miejsca, czyli do „Panny świętej, co w Ostrej świeci Bramie”. Ostra Brama to jedyna zachowana z dziewięciu bram znajdujących się w murach obronnych miasta. Przylega do niej Kaplica Ostrobramska z cudownym wizerunkiem Matki Bożej Miłosierdzia. Jakże różni się to miejsce od naszego Sanktuarium w Częstochowie. Jest to rzeczywiście tylko zwykła, a może nie zwykła Brama. Po jednej jej stronie zwyczajne miasto, a po drugiej już Sanktuarium wplecione w codzienny, zwykły gwar uliczny. Miejsce przy Kaplicy Ostrobramskiej to kościół pod otwartym niebem. Przechodnie wyciszają się tu, wierni modlą się słowami wypisanymi na wewnętrznej fasadzie kaplicy: „Matko Miłosierdzia – pod Twoją obronę uciekamy się.” Nie ma takich tłumów, do kaplicy łatwiej się dostać, a Maryja znajduje się bliżej odwiedzających Ją wiernych, niemal na wyciągnięcie ręki. Z wielkim wzruszeniem uczestniczymy w Eucharystii sprawowanej przed cudownym Wizerunkiem naszej Matki.
Kolejny zabytek Wilna to klasycystyczna Katedra Wileńska pod wezwaniem św. Stanisława, która jest najważniejszym kościołem miasta. Zbudowana została na miejscu pogańskiej świątyni boga Perkuna. Obok niej wznosi się osobno stojąca wieża dzwonnicza. Te dwie budowle są charakterystyczne dla miasta. Ich wizerunki widnieją nawet na znanych wileńskich cukierkach zakupionych przez kaźmierskich pielgrzymów. W Katedrze Wileńskiej najpiękniejsza i najważniejsza jest Kaplica św. Kazimierza zbudowana na wzór Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu. Znajdują się w niej relikwie św. Kazimierza, patrona Litwy. Wędrując ulicami Wilna podziwiamy wspaniały, gotycki Kościół św. Anny, (niestety, z braku czasu tylko z zewnątrz) oraz przylegający do niego kościół św. Franciszka i św. Bernardyna, które razem tworzą unikatowy zespół architektoniczny. Odwiedzamy także Zaułek Literacki, w którym mieszkał Adam Mickiewicz. Tutaj właśnie powstał poemat „Grażyna”. Podziwiamy symbole Wilna: Wieżę Gedymina i Górę Trzykrzyską. Dzień kończymy kolacją w ludowej restauracji, podczas której serwowano nam litewskie cepeliny. Dobrze jest poznawać smaki różnych regionalnych potraw, jednak nie umywają się one do naszych np. „kluchów na łachu” z dodatkiem smażonej kiszonej kapusty, której tak brakowało cepelinom. Ale gusty nie podlegają dyskusji.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy Mszą św. odprawioną w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Jest ono jednym z najmniejszych kościołów Wilna.  Podczas Mszy modliliśmy się przy oryginalnym obrazie Jezusa Miłosiernego w naszych pielgrzymich intencjach. Z dużym wzruszeniem przyjęliśmy Komunię św. pod dwoma Postaciami. Następnie wstąpiliśmy na chwilę na cmentarz polski na Rossie i dalej udaliśmy się do Ponar – „wileńskiego Katynia”, miejsca o którym wielu Polaków nie ma nawet pojęcia. W latach 1941-44 w lasach ponarskich znajdował się jeden z największych ośrodków zagłady na Litwie. Litewscy nacjonaliści kolaborujący z Niemcami, zwani szałlisami wymordowali około 100 tys. ludzi. Ofiary przywożono z Wilna pociągami, ciężarówkami, a następnie w okrutny sposób rozstrzeliwano. W 2000 r. w Ponarach odsłonięto kilkunastometrowy krzyż z tablicami, na których umieszczone są nazwiska zamordowanych Polaków. Są wśród nich żołnierze AK, uczniowie wileńskich gimnazjów, przedstawiciele inteligencji, księża, profesorowie Uniwersytetu Stefana Batorego. O zbrodni ponarskiej niewielu z nas cokolwiek wiedziało.
   Wyruszmy w kolejne miejsce na trasie naszej pielgrzymki. Są to Troki, tutaj zwiedzamy zamek Księcia Witolda oraz uczestniczymy w rejsie statkiem po jeziorze Galve. W programie była też kąpiel w jeziorze, ale skorzystali z niej tylko nieliczni. Ciekawostką Trok są karaimowie, lud pochodzący z Krymu, który został sprowadzony na tereny Litwy przez księcia Witolda. Byli oni bardzo dobrymi żołnierzami, więc stanowili ochronę księcia. Religia karaimów opiera się tylko na Starym Testamencie, modlą się w świątyni zwanej kinesą. Do dziś w Trokach żyje około 200 karaimów. W Trokach mieliśmy okazję degustować kibiny karaimskie, czyli pieczone pierogi nadziewane mięsem. W oryginalnym przepisie jest to mięso baranie, więc niektórzy z wielkimi obawami przystępowali do konsumpcji. Kelnerka uspokoiła nas jednak mówiąc, że jest to „swinina”.
Czwartego dnia pielgrzymki w strugach deszczu opuszczamy Wilno. Nasi dzielni kierowcy pan Zbyszek i pan Beniu pokonują z wielką ostrożnością ogromne, o nieznanej głębokości kałuże, które powstały na jezdni po wielkiej ulewie. Udajemy się do Kowna. Po drodze, w pobliżu miejscowości Szawle  wstępujemy na Górę Krzyży – jedynego sanktuarium pod gołym niebem, miejsca pielgrzymek Polaków i Litwinów. Pielgrzymi składają tu swoje krzyże zakupione na miejscu lub przywiezione z domu, zapisują na nich swoje intencje. Każdy z postawionych przez nas krzyży to wyraz naszej Wiary, Nadziei i Miłości. Dalej jedziemy do Szydłowa – litewskiej „Częstochowy”.  Swoją sławę miasteczko zawdzięcza objawieniom Matki Bożej, które miały miejsce w XVII wieku, kiedy to wielu mieszkańców przeszło na kalwinizm. Maryja pokazała się dzieciom pasącym bydło jako płacząca kobieta. Na miejscu wybudowano kościół . Dzisiaj jest to największe Sanktuarium Maryjne na Litwie. Składa się ono z bazyliki Narodzenia Najświętszej Maryi Panny oraz 40 metrowej Kaplicy Objawień. W 1993 roku do Szydłowa przybył papież Jan Paweł II. Wieczorem docieramy do Kowna, gdzie mamy ostatni nocleg. W pośpiechu i w deszczu robimy ostatnie zakupy: cukierki „vilnius” i sękacze.  Następnego dnia uczestniczymy w Mszy św. odprawionej w pięknym gotyckim kościele św. Jerzego. Duże wrażenie robią na nas ogromne zniszczenia, które powstały  w czasach sowieckich, gdy  kościół był przeznaczony jako magazyn wojskowy. Na sklepieniu widoczne są dziury, które służyły do rozwieszania spadochronów. Jest to jedna z najbardziej zniszczonych świątyń Kowna. Obecnie kościół jest odrestaurowywany, efekty mogliśmy już podziwiać. Ale potrzeba na ten cel dużo środków.  Ponadto w Kownie zwiedzamy wspaniałą gotycką Archikatedrę, Starówkę, kościół Trójcy Świętej wraz z byłym klasztorem Benedyktynek. Obecnie znajduje się tu Seminarium Duchowne, jedno z trzech istniejących na Litwie. Pani Regina opowiada nam anegdoty o Adamie Mickiewiczu. Podziwiamy wspaniały Ratusz zwany ze względu na swą architekturę „białym łabędziem”.  Na koniec naszego pobytu w Kownie żegnamy panią Reginę, zapraszamy ją do Kaźmierza i wyruszamy w drogę powrotną. Po drodze na chwilę wstępujemy jeszcze do Gietrzwałdu. Niestety, jak to na wycieczkach bywa, czas nas goni, bo do domu droga daleka. Do Kaźmierza docieramy przed godziną drugą na krótko przed wschodem słońca.
Podsumowując - podczas pielgrzymki „posmakowaliśmy” Wilna – było to raczej wstępne poznanie tego naszego polskiego miasta. Chciałoby się jeszcze raz zwiedzić wszystko ze spokojem i bez pośpiechu. Może niektórym z nas się to uda. Dziękujemy Księdzu Krzysztofowi za pomysł i zorganizowani tak udanej pielgrzymki, która na pewno długo zostanie w naszej pamięci. Czekamy na dalsze pomysły parafialnych pielgrzymek i już tworzymy listę chętnych. Przede wszystkim dziękujemy Panu Bogu i Matce Najświętszej za opiekę, którą nas otaczali podczas podróży.

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.